Usagi Tom 2 pojawił się już na moim blogu, w trzeciej odsłonie wznowienia Egmontu. Tym razem sięgnąłem po część pierwszą, która okazała się właściwie taką nie być. Zapytacie dlaczego? Ano dlatego, że zawiera tomy Cienie śmierci, Daisho i Pomiędzy życiem a śmiercią, czyli część 8, 9 i 10 wydania oryginalnego. Czemu tak jest trudno mi powiedzieć, podejrzewam jednak, że chodzi o jakieś sprawy licencyjne. Nic się jednak nie zmienia, mimo tego, że cofamy się nieco w opowieści, to jej bohater to wciąż sprytny, ciekawski, ale honorowy długouchy. Choć właściwie należałoby powiedzieć, że Usagi już tutaj jest taki, jak w późniejszych częściach.
Usagi Yojimbo Saga Tom 1
Rysunki: i scenariusz: Stan Sakai
Wydawca: Egmont
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Data wydania: 24.04.2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Strony: 632
Format: 14.5×20.5cm
Usagi Yojimbo – znakomicie!
Tom trzeci tak mi się spodobał, że postanowiłem wejść w posiadanie jedynki i dwójki. 1 Tom Saga Usagi Yojimbo pomimo tego, że to wciąż nie jest początek, to czyta się go z przyjemnością, bez znaczących dziur w fabule. Może tylko odrobinę irytują odwołania do niewydanych i tym razem albumów, ale cóż poradzić. Przeczytanie pierwszych siedmiu może być bardzo trudne, bo to właściwie białe kruki pojawiające się na Allegro w kosmicznych cenach. Wszystkie trzy spotkania z Usagim jakie mamy zaserwowane w tej odsłonie są świetne, naprawdę trudno się do czegoś przyczepić
Grafika
Sposób rysowania Stana Sakaiego jest bardzo charakterystyczny, tutaj odrobinę cofamy się w czasie, ale nie widać znaczących różnic. Te albumy, które znam z trzeciego tomu wydania zbiorczego różni od tych z jedynki tylko dwa lata, kreska twórcy niezbyt się zmieniła
Podsumowanie
Właściwie mógłbym przekopiować to, co pisałem o tomie trzecim, Stan Sakai jak i Usagi Saga w Tomie 1 są wyjątkowi. Sięgniecie do pierwszego tomu wydania zbiorczego okazało się strzałem w dziesiątkę. Mimo tego, że to blisko sześćset stron komiksu, to opowieść ani trochę nie nuży. Głównie za sprawą różnorodności serwowanych nam przez autora historii. A bohaterowie, którymi wypełnia on karty swoich opowieści są naprawdę z tych najlepszych. Strasznie się cieszę, że jeszcze tyle przede mną.