Trolle z Troy to element ogromnego uniwersum Troy stworzonego przez scenarzystę Christophe Arlestona. W tym świecie pierwsze skrzypce gra Lanfeust za sprawą serii Lanfeust z Troy, Lanfeust w kosmosie oraz Odyseja Lanfeusta. Świat ten uzupełniają Brzdące z Troy, Zdobywcy Troy, czy właśnie Trolle z Troy, których przygody czytałem pierwszy raz wiele lat temu. Na początku lat dwutysięcznych Egmont wydał te historie po raz pierwszy, teraz wraca. Wracam i ja, z niekłamaną przyjemnością.
Trolle z Troy Tom 1
Scenariusz: Christophe Arleston
Wydawca: Egmont
Rysunki: Jean-Louis Mourier
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Data wydania: 20.11.2019
Oprawa: twarda
Strony: 200
Format: 21.6×28.5cm
Trolle z Troy
Tetram i Waha, troll i jego przybrana ludzka córka to jedyni niezaczarowani członkowie plemienia, którzy przetrwali na wolności atak łowców trolli. To także jedyna nadzieja dla pozostających w niewoli pobratymców. Czar zniewolenia z reszty mieszkańców wioski można zdjąć tylko w jeden sposób. Należy spalić kosmyk włosów maga, który jest sprawcą zamieszania, w ogniu z wulkanu na końcu świata. Owszem, przypomina to pewien pomysł, który już mieliśmy w literaturze fantasy, tylko tam był pierścień 😉 Natomiast tutaj mag, którego włosy są niezbędne, aby się udało, jest łysy. Jak z tego wybrnąć? Alreston robi to z pomysłem i dużym wdziękiem.
Grafika komiksu
Bajecznie kolorowy świat w Trollach z Troy urzekł mnie już przy pierwszym spotkaniu. Wyobraźnia scenarzysty uzupełniona świetnymi rysownikami robi ogromne wrażenie. Przyznam jednak szczerze, że choć opowieści o Lanfeuście są graficznie bardzo dobre, to seria o trollach, do której rysunki robił Jean-Louis Mourier, jak dla mnie jest najlepsza. Owszem świat jest spójny graficznie, ale mam wrażenie, że tutaj ta kreska jest lżejsza, bardziej nawet dynamiczna. No a trolle dają naprawdę spore pole do popisu 🙂
Podsumowanie pierwszego tomu Trolli z Troy
Czytam tę opowieść już drugi raz i nadal mnie ona bawi. Pełna wdzięku i lekkiego, niewymuszonego humoru historia, świetnie zilustrowana powieść drogi. Chodzenie do wulkanu to pewna tradycja, ale to naprawdę jedyny pomysł jaki Arleston pożyczył z Władcy pierścieni. Jego przebogata wyobraźnia i pomysłowość dały nam komiks znakomity. Kolejny już w tym uniwersum. I choć moim zdaniem wszystkie albumy o Świecie Troy są dobre, to ten jest naprawdę znakomity! Trolle z Troy mogę każdemu polecić!