Są gry, które wyzwalają ogrom emocji. Powodują, że krople potu zalewają nasze skronie, serce dostaje palpitacji, a głos zaczyna drżeć. Są też takie, przy których można srogo się wynudzić. Tytuł, o którym dzisiaj wam opowiem, należy do tej pierwszej kategorii.
Siemka! Z tej strony Johny z Urabura Games. Jestem współzałożycielem bloga, na którym zamieszczamy recenzje i artykuły o grach planszowych. Jak się tu znalazłem? Oczywiście dzięki uprzejmości Kuby, który zaprosił mnie do napisania gościnnej recenzji ☺
O grach piszę konkretnie. Rozkładam je na czynniki pierwsze. Zwracam uwagę na różne aspekty obcowania z planszówką – klimat, mechanikę, wykonanie. Ale w szczególności koncentruję się na moich odczuciach.
Osobiście ubóstwiam planszówki z negatywną interakcją – najczęściej area control. W grach euro czerpię satysfakcję z „budowania silniczka”. Jednak najbardziej lubię, kiedy gra dostarcza mi intensywnych wrażeń. Bez względu na jej rodzaj. Właśnie dlatego postanowiłem przybliżyć Wam w swoim gościnnym wpisie nietuzinkową karciankę, generującą niewyobrażalną ilość „gry nad planszą”.
Nie zabraknie tu silnych emocji! Chcecie wiedzieć dlaczego? No dobrze…
W jakim klimacie jest utrzymana gra?
„Bojownicy ruchu oporu zbierają się na kolejnej naradzie. Trzeba wybrać zespół ludzi, którzy pójdą na misję, zaryzykują życiem w walce z Agentami skorumpowanego, opresjonistycznego rządu i będą walczyć o prawo do wolności dla zwykłych obywateli. Niestety, wśród bojowników są rządowi Agenci.
Przeszkadzają w obradach. Sieją ziarno niepewności. Gdy zaś zostaną wybrani, by pójść na misję, zapewne zrobią wszystko co w ich mocy, by misja zakończyła się fiaskiem…”
Ten krótki tekst jest tłem fabularnym gry The Resistance. Podoba wam się? Jeśli tak, to niestety, ale możecie się rozczarować. Bo ma on tylko częściowy wpływ na przebieg rozgrywki. Właściwie to uzasadnia samą mechanikę gry i tworzy stabilną ramę dla akcji, jakie będą wykonywać gracze. Same czynności, nie mają z klimatem wiele wspólnego.
W Resistance gracze wcielają się w członków organizacji, która walczy ze złym i skorumpowanym rządem. W swoich szeregach mają agentów – innych graczy. Ich celem będzie sabotowanie misji Ruchu Oporu. Starcie między tymi dwoma grupami to główny motyw rozgrywki.
Informacje o grze.
Gatunek: Imprezowa/Karciana/Semi -Kooperacyjna
Wydawca: Portal Games
Autor: Don Eskridge
Rok wydania: 2009
Rodzaj: Blef, Dedukcja, Negocjacje, Zdrada
Czas gry: ok. 30 minut
Liczba graczy: 5-10 osób
Ograniczenie wiekowe: od 13 lat
Losowość: brak (tylko set up)
Jak się gra w The Resistance?
„On jest agentem. Ja wam to mówię!”
Na wstępie gracze losują jedną spośród kilku przygotowanych kart postaci. Już na tym etapie zaczyna się robić gorąco. Wylosowanie agenta skutkuje podwyższonym ciśnieniem krwi, gonitwą myśli i suchością w gardle. A to dlatego, że szykujemy się mentalnie na kłamanie, oszukiwanie i nieczyste zagrywki. Bowiem celem agentów jest sabotaż i dywersja. Oczywiście dociąg kart jest tajny. Tylko agenci znają swoją tożsamość. Chociaż jest wariant gry, w którym nawet oni nie wiedzą kto jest kim.
W każdej rundzie, a jest ich maksymalnie 5, przywódca wyznacza osoby, które pójdą na misję. Ich liczba określana jest przez aktualną rundę. Pozostali uczestniczy rozgrywki głosują czy zgadzają się z wyborem przywódcy, czy też nie. Jeśli nie, jego rolę przejmuje następna osoba w kolejce. Gdy już skład do misji zostanie zaakceptowany, rozdajemy tym osobom dwie karty. Jedna ma nadrukowany plus (powodzenie), druga minus (porażka). Gracze, którzy zostali wytypowani decydują jaką kartę zagrają. Oczywiście robią to w sposób niejawny. Jeśli choć jedna karta z minusem znajdzie się w puli, misja zostaje niezaliczona.
Grę wygrywa Ruch Oporu jeśli powiodą się 3 spośród 5 misji. Zwycięstwo agentów następuje, gdy 3 misje zakończą się porażką lub gdy przywódca zostanie zmieniony zbyt wiele razy. Łatwo się domyślić, że jeśli w składzie misji znajdzie się agent, szanse na niepowodzenie są bardzo duże. Ale niekoniecznie. Agenci mogą celowo robić zmyłki, aby wyprowadzić w pole członków Ruchu Oporu. A co gdy do 3-osobowej misji pójdzie dwóch agentów? Który z nich zagra porażkę? A może obaj? Ale wtedy szansa ich wykrycia znacząco wzrasta. The Resistance często rodzi takie dylematy.
Jakie są moje wrażenia z gry?
„Nie wierzcie mu, on kłamie. Chce was zmylić. Nie jestem agentem, przysięgam!”
Ruch Oporu to nic innego jak wariacja dobrze znanej gry o nazwie Mafia. Z tą różnicą, że każda z osób bierze udział w rozgrywce do samego końca. Nie ma eliminacji graczy po drodze.
W praktyce jest to bardzo łatwa i intuicyjna karcianka. O zasadach zapominamy zaraz po jej rozpoczęciu. W trakcie partii nie musimy w ogóle sięgać do instrukcji. Mechanizmy rządzące grą są banalnie proste. W przeciwieństwie do tego co dzieje się „nad stołem”. Narady, blef, zwodzenie, oskarżenia oraz próby zdemaskowania agentów. Ahh…i te podejrzliwe spojrzenia. Kwintesencja psychologii zaklęta w kilku kartach.
Podczas gry planszowej The Resistance cały czas trwa dyskusja. Kto może być agentem? Kogo wysłać na misje? Czy to dobry wybór? Pytaniom i wątpliwością nie ma końca. Agenci próbują przerzucić winę na kogoś innego, zmanipulować pozostałych graczy. Ci z kolei starają się wykryć agentów – są prze ostrożni. Superostrożni. ☺
Z dużym zaciekawieniem obserwuję zachowania ludzi podczas rozgrywki w Ruch Oporu. Słyszę jak zmienia im się głos, a na twarzy występuje nerwowy uśmiech. Widzę, że oczy dziwnie błyszczą. Dostrzegam drżenie rąk. Czyżby wylosowali czerwoną kartę agenta? Może…
…a może nie. Gdy sam jestem agentem to czuję ciężar wypowiadanych słów. Intensywnie główkuję, kombinuję i zwodzę pozostałych graczy. Wiem, że to złe i niemoralne, ale mimo to brnę dalej.
Moja ocena gry
Wykonanie
Jakość elementów jest w porządku. To tylko karty i trochę tektury. Cała magia tkwi w interakcji
między graczami. To jest najważniejsze w tej grze! Wykonanie nie budzi moich zastrzeżeń. Nawet styl na kartach pasuje do motywu głównego. Przez chwilę nawet odniosłem wrażenie, że naprawdę walczę ze złym reżimem. Ale tylko przez chwilę 😉
Prostota
Ten tytuł da się wytłumaczyć w 5-10 minut. Nada się nawet dla osób spoza planszówkowego świata. O zasadach właściwie nie pamiętamy w trakcie rozgrywki. Gra składa się z niewielu elementów, które połączone ze sobą dostarczają wielu wrażeń. Właściwie już po rozpoczęciu rozgrywki zostajemy wciągnięci w wir kłamstw i forteli.
Regrywalność
Regrywalność zapewniają karty modyfikacji i różne warianty gry. Tak jak wspomniałem wcześniej, agencji mogą się znać lub nie; możemy włączyć do gry karty intryg. A w zależności od liczby graczy zmienia się również liczba agentów. Poza tym oczywiście ludzie, z którymi siądziesz do stołu. To przede wszystkim oni i ich zachowania wpływają najbardziej na przebieg rozgrywki.
Czas rozgrywki
Szybciutki tytuł. W ciągu godziny można rozegrać 2, może nawet 3 partie.
Fun
Ja się bawię dobrze, ale to dlatego, że z wykształcenia jestem psychologiem. Uwielbiam obserwować reakcje ludzi podczas tej gry. Lubię uczestniczyć w zażartych dyskusjach, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie konfliktu. Może zabrzmi to dziwnie, ale świetnie czuję się w trakcie tego spektaklu kłamców. Muszę być natomiast w odpowiednim nastroju. Nie zawsze mam chęć na gry pokroju Resistance. Ciężar tego tytułu polega na tym, że może wyczerpać nas emocjonalnie już po 1-2 partiach. Będziemy mieli wtedy ochotę na coś innego – bardziej planszówkowego.
Cena vs. Jakość
Gra kosztuje śmieszne pieniądze. Jeśli szukasz ciekawej, wkręcającej i emocjonującej imprezówki to myślę, że nie masz się nad czym zastanawiać. Za te 45 zł otrzymasz pudełko wypełnione po brzegi niesamowitą ilością wrażeń i emocji.
Co mi się podoba?
– interakcja między graczami
– emocje i zaangażowanie
– szybki czas rozgrywki
– proste zasady, niski próg wejścia
– przyzwoite wykonanie
– gra psychologiczna
– możliwa gra w większym gronie
Co mi się nie podoba?
– kilka partii i wystarczy – stężenie emocji w organizmie jest zbyt duże
– w głównej mierze gra nad planszą – brak typowych, planszówkowych mechanizmów
– gra nie dla każdego
Podsumowanie
Resistance to sprawnie działająca, psychologiczna gra imprezowa. Dobra do wyciągnięcia podczas urlopu, gdy jesteśmy w wakacyjnym nastroju. Nada się też na spotkania w większym gronie przy piwku. Dostarcza niezapomnianych wrażeń. A emocje towarzyszące partii zostaną z Tobą przez długi czas. Szczególnie, gdy wcielisz się w rolę agenta. Ta gra to dziwny, nietuzinkowy tytuł, który w bardzo przewrotny sposób integruje ze sobą ludzi. Możesz się tutaj sprawdzić w roli kłamcy. Polecam jako przerywnik, uzupełniacz czy wypełniacz. Jako grę, która ma minimum zasad, a mimo to wzbudza ogrom emocji.
Miało być krótko, a wyszło jak zawsze ☺
Dziękuję Kubie za zaproszenie. Mam nadzieję, że ten tekst się wam spodobał. Po więcej zapraszam na naszego bloga. A jeśli chcecie sprawdzić jakie gry oceniliśmy najwyżej, spójrzcie na naszą topkę – Najlepsze Gry Planszowe
Do zobaczenia przy planszy! 😉
Dzięki UraburaGames za wpis gościnny!