Star Wars. Łowcy nagród . Szkarłatne rządy. Tom 4 kontynuuje wątki rozpoczęte w wielkim evencie ze świata Gwiezdnych Wojen, czyli Wojna Łowców Nagród. Niektórzy spośród najniebezpieczniejszych w galaktyce stali się po nim kimś zupełnie nowym, niektórzy zaginęli bądź zostali uznani za zmarłych. Jedyne pewniki w nowej rzeczywistości to to, że Szkarłatny świt powrócił.
Star Wars. Łowcy nagród . Szkarłatne rządy. Tom 4
Scenariusz: Ethan Sacks
Ilustrator: Ramón F. Bachs
Tłumaczenie: Katarzyna Nowakowska
Wydawca: Egmont
Oprawa: miękka
Star Wars. Łowcy nagród . Szkarłatne rządy. Tom 4 to mieszanka historii widzianej z trzech perspektyw. Po pierwsze widzimy, że stare syndykaty zbrodni, Lament żałobników i Klan niepokonanych, tracą na znaczeniu. Po drugie okazuje się, że nowa ekipa łowców nagród usiłuje odnaleźć ich prawowitą sukcesorkę. A po trzecie Valance okazuje się być mniej martwy niż wszyscy przypuszczali.
Wybuchowa mieszanka
Historia opowiedziana w tym tomie jest niestety dość chaotyczna. Autorzy próbowali go napakować bardzo dużą ilością akcją i za sprawą tego fabuła mocno się rwie. Mamy tu próbę przejęcia władzy w Klanie Niepokonanych, skaczących po całej galaktyce łowców nagród i próbę przeprogramowania 4-loma przez jego porzuconego partnera Zuckussa. Wszystko to na dodatek okraszone powstałym z martwych Valancem i związanymi z nim retrospekcjami. Moim zdaniem ciut tego za dużo.
Za dużo
Event Wojna Łowców Nagród i poprzedzające to wydarzenie wszystkie albumy przeczytałem z niekłamaną przyjemnością. Dziejąca się już po nim opowieść o obsesji Dartha Vadera na temat Szkarłatnego Świtu też dała mi sporo frajdy. A tutaj wszystkiego jest dla mnie za dużo. Za dużo postaci, za dużo wątków, za dużo akcji. Ta historia wydaje się być rozpisana na dwa, albo nawet trzy części, a została wepchnięta do jednego, niezbyt grubego albumu.
Nie wiem co było przyczyną takiego zabiegu, ale nie wyszło to Łowcom Nagród na dobre. Do tego różnorodność twórców rysunków wprowadza dodatkowy chaos. Błyskawicznie przeskakujemy od bardzo przyzwoitych fragmentów, do kadrów które naprawdę nie zachwycają.
Dużo akcji, dużo postaci, dużo różnych twórców, wyszła niestety mieszanka co najwyżej przeciętna. Szkoda, bo zapowiadało się dobrze.
Za przekazanie komiksu serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont