Wszystko zaczyna się bardzo prosto: dobierz jedną kartę i zagraj jedną kartę. To nie trwa
jednak długo, bo każdy z graczy może wywrócić rozgrywkę do góry nogami za pomocą specjalnych kart Nowych Zasad! Co zrobić, gdy trzeba dobrać trzy karty, a zagrać cztery? To proste! Zagrać wszystko co się da, albo… zmienić zasady! Zbieraj Fanty i zrealizuj jeden z 30 różnych Celów. Jednak spiesz się, bo cele zmienia się równie łatwo, co zasady!
Czas gry: 5-30 minut
Wydawca: Black Monk Games
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-6
Mechanika: rzucanie kart
Tematyka: Cthulhu, Zombie
Zawartość pudełka:
- Instrukcja
- 110 kart
Wykonanie
Oba opisywane Fluxxy są wykonane w bardzo podobny sposób do tych wydanych już w tej serii. Karty są standardowej jakości, a pudełka niewielkie, takich samych rozmiarów. Ciekawy jest jednak sposób otwarcia, widać to na poniższym zdjęciu:
Jedyną różnicą w wykonaniu między tytułami jest oczywiście tematyka. Wszystkie karty są przygotowane w taki sposób, aby oddawały klimat Cthulhu czy Zombie, czyli takie jak narzucone w tematach gry. Grafiki są ciekawe, a przede wszystkim zabawne i czytelne. Nawiązują w jasny sposób do obu tych przerażających tematów. Głównie będziemy jednak zwracali naszą uwagę na teksty, które są najbardziej istotne podczas rozgrywki. Również one są czytelne i ciekawe. Dodatkowo na kartach wydawca umieścił macki Cthulhu czy łapy Zombie, ciekawie nawiązujące do tematu. Każda karta posiada również swój odrębny kolor, co usprawnia grę i pomaga w rozróżnieniu wykonywanych czynności czy akcji. Wszystko dobrze się prezentuje.
Rozgrywka
Obie wersje operują na dokładnie takich zasadach jak standardowy Fluxx. Na początku każdej tury posiadamy 3 karty na ręce, dobieramy jedną kartę i zagrywam. Podczas naszej rozgrywki będą pojawiać się przeróżne fanty (zielone karty), akcje (niebieskie), a nawet nowe zasady na środku stołu czy cele (żółte i różowe). Karty na środku będą dodawały coraz to nowsze reguły albo zmieniały istniejące. Zdarza się, że na stole są po 3 zasady i wszystkie obowiązują. Te wszystkie modyfikacje znacząco wpływają na końcowy rezultat i to, w jaki sposób przyznawane będą punkt.
Na samym początku rozgrywki na stole nie ma żadnego celu, więc nie wiemy, jak i kiedy zakończy się rozgrywka. Wszystko dzieje się jednak bardzo szybko, a naszym zadaniem jest odpowiednio się do tego dostosować. Każda karta posiada swój specjalny efekt i działanie, które mogą zostać wykorzystane na przykład do spełnienia celu, czy poprzeszkadzania naszym współgraczom. Obie wersje różnią się jedynie drobnymi szczegółami i mechanikami odpowiednimi do rozgrywanego tematu.
Zasady zostają bez zmian, a wszystkie przytoczyłem powyżej. Niektóre karty w odsłonie Zombie wprowadzają mechanikę przechodzenia kart między graczami, które wykonują różne dziwne, przerażające czynności. Dodatkowo może się zdarzyć, że nikt nie wygra, a wszystkie Zombie na stole pożrą nas! W przypadku Fluxx Cthulhu niektóre karty dodają mechanikę zagłady (czarnych i białych klepsydr), które łączą się działaniem z innymi kartami. W zależności od ilości znaczników na stole mocniejsze karty posiadają różne działania.
Podczas gry w obie odsłony bawiłem się świetnie, nie można im odmówić naprawdę dobrze dobranych tematów. Mamy tutaj potwory, Zombie, różne postacie z opowiadań, nawiązania do Lovecrafta, miotacze ognia i wiele innych zaskakujących kart. Wszystko to świetnie oddaje klimat panujący w grze. Nic dodać, nic ująć. Warto też wspomnieć, że było to moje pierwsze spotkanie z serią gier Fluxx i na pewno je zapamiętam jak pierwszą randkę. Ciężko jednak stwierdzić, czy było to spotkanie z takim pikantnym zakończeniem 🙂
Podsumowanie
Seria Fluxx posiada naprawdę sporą ilość negatywnej interakcji, która może bardzo się spodobać fanom Munchkina czy gry Do boju, Towarzysze. Wszyscy fani tych gier powinni odnaleźć się w tym jakże negatywnym otoczeniu. Sam nie przepadam za tak dużą dozą negatywnych interakcji między grającymi, jednak tutaj przymknąłem nirco oko. Fluxxy oferują nam również przeróżne połączenia oraz combosy, w zależności od kolejności rzucanych kart.
Obie odsłony Zombie i Cthulhu prezentują się naprawdę dobrze, różnią się jedynie tematyką i drobnymi mechanikami. Oba tematy powinny podejść każdemu.
Ich wykonanie jest standardowe, jednak grafiki są naprawdę klimatyczne, pasujące do tematu każdej z wersji. Problematyczna może być jednak jakość kart. Są one dość cienie i łatwo się wyginają. Ciekawe są wcześniej wspomniane macki, czy łapy zombie jako ramki na kartach. Dzięki nim możemy spokojnie rozdzielić karty, jeśli je połączyliśmy. Te tytuły można swobodnie łączyć ze sobą, aby stworzyć nowe, ciekawe mechaniki. Wyobrażacie sobie Cthulhu z armią Zombie? Teraz to możliwe.
Rozgrywka jest dość dynamiczna, a czas trwania całej gry zależy od zasad i celów, jakie trafią się nam w trakcie. Te zmiany zasad sprawiają, że tytuł staje się naprawdę regrywalny, a łącząc te dwie odsłony razem, stworzycie naprawdę zaskakujący i nie nudzący się tytuł. Zdarza się jednak, na szczęście dość rzadko, że gra się dłuży i staje się monotonna. Zmienność rozgrywki może być też czasem problematyczna dla niektórych graczy. Różne combosy, połączenia to tylko część co oferuje gra. Skalowanie również jest dobre, dobrze bawiliśmy się przy 3 czy nawet 6 osobach. Nie wpływa to zbytnio na dynamikę gry, wszyscy się dobrze bawią i nie są znudzeni (no, chyba że gra przeciąga się do 30 minut). Jeśli lubicie Munchkina, to ten tytuł jest obowiązkowy.
Naprawdę sporo losowości idącej w parze z ogromną falą negatywnej interakcji to coś, co chyba każdy fan Munchkina uwielbia. Jednak grając we Fluxxa, miałem też wrażenie, jakbym grał w grę Red7 na sterydach. Zatem widać, że zadowolonych będzie chyba więcej. 🙂 Są to bardzo podobne gry, jednak te dwie odsłony są bardziej negatywne i rozbudowane pod względem zasad i mechaniki. Fluxxy przypadły nam do gustu i na pewno trafią na nasz stół jeszcze nie raz. Nie jest to jednak tytuł docelowo skierowany do gier rodzinnych, jednak do grania ze znajomymi na różnych imprezach czy spotkaniach. Proste zasady, dynamiczna, ciekawie wykonana i temat, to tylko część plusów, jakimi mogą pochwalić się te odsłony.
Są to kolejne tytuły Black Monka, które warto posiadać w kolekcji, jeśli lubicie imprezować ze znajomymi, dobrze bawiąc się przy planszówkach.
Plusy
- Dobrze wykonana
- Skalowanie
- Regrywalność
- Ciekawe tematy
Minusy
- Niekiedy za dużo negatywnej interakcji
- Nieregularny czas partii
Przydatne odnośniki
Dziękuję wydawnictwu Black Monk Games za przekazanie egzemplarza recenzenckiego!